środa, 15 października 2014

Porozmawiajmy o pieniądzach

„Ile chciałby pan zarabiać?” – tego pytania nie lubimy chyba najbardziej. Gdy wybieramy się na rozmowę kwalifikacyjną, staramy się zrobić jak najlepsze wrażenie. Pewnie odpowiadamy na pytania rekrutera, gdy w końcu nadchodzi czas na najgorsze. Kiedy jesteśmy zmuszeni określić, ile chcielibyśmy zarabiać, zazwyczaj ogarnia nas niepokój. Co jeśli powiemy za dużo? Rekruter pomyśli, że jesteśmy aroganccy. Jeżeli opowiemy się zaś za zbyt małą kwotą, to także może nie być dobrze odebrane, ponieważ zrobimy wrażenie osób niepewnych i nie wierzących w swoje umiejętności. Jak więc umiejętnie poprowadzić rozmowę i uzyskać kwotę, która nas usatysfakcjonuje?

Płaca od pierwszego wrażenia

Negocjacje dotyczące zarobków rozpoczynają się dużo wcześniej, niż sądzimy. To, czy potencjalny pracodawca zgodzi się przystać na nasze warunki, zależy od wrażenia, jakie na nim wywołamy. O zarobkach dyskutuje się zawsze na końcu rozmowy; jeśli więc nie wypadniemy dobrze już na początku, szanse na atrakcyjną płacę na pewno drastycznie się zmniejszą.

Lepszy profil

Idąc na rozmowę rekrutacyjną powinniśmy pamiętać, iż nasze doświadczenie i umiejętności nie są jedynym czynnikiem, decydującym o tym, czy zostaniemy zatrudnieni – i ile będziemy zarabiać. Równie istotne są elementy takie jak postawa, błyskotliwość oraz umiejętność przedstawienia własnej osoby. Załóżmy np., że pracodawca prosi nas, abyśmy wskazali 5 swoich zalet i 5 wad. O ile wyliczenie dobrych stron można pozostawić bez komentarza, o tyle wady należałoby jakoś „usprawiedliwić”. Nie chodzi o to, aby twierdzić, że ich się nie ma; rekruterzy bardziej cenią szczerość, niż nadmierną pewność siebie. Przedstawiając swoje wady powinniśmy jednak wyraźnie wskazać na to, że staramy się z nimi walczyć. Jeśli ktoś przyzna się do braku punktualności, dobrze by było, gdyby dodał, że ma świadomość, iż jest to negatywna cecha, dlatego ostatnio stara się kłaść spać wcześniej.

Wartość = korzyść

Innym elementem, który pełni ważną rolę w negocjacjach wynagrodzeń, jest mówienie językiem korzyści. Pracownik jest dla firmy jak produkt, który kupuje pracodawca. Płaci on za wnoszone przez podwładnego umiejętności, wiedzę i doświadczenie. Powinniśmy zatem umieć jak najlepiej zaprezentować to, czego nauczyliśmy się, pracując już gdzie indziej czy studiując. Nawet jeśli nie posiadamy jeszcze doświadczenia zawodowego, jesteśmy na pewno świadomi, jakie są nasze wartości. Może mamy wiele umiejętności miękkich? Jeżeli będziemy umieli przedstawić je jako rzeczywiste korzyści dla pracodawcy, mamy asa w rękawie.

Kalkulator w ruch

Rozmawiając na temat wynagrodzenia, kandydaci popełniają wiele błędów. Najczęstszym z nich jest nierozróżnianie pensji netto i brutto. Rekruter podaje zazwyczaj płacę brutto, co oznacza, iż „na rękę” będziemy dostawali mniej. Warto zdać sobie z tego sprawę odpowiednio wcześniej, aby uniknąć rozczarowań. Wyliczenie kwoty netto może być także powodem do dalszych negocjacji. Jeśli kulturalnie przyznamy, że to dla nas nieco za mało i poprzemy to odpowiednimi argumentami (odwołując się np. do świetnej znajomości rynku i wielu osobowych zalet), możemy liczyć na to, że pracodawca okaże się chętny do dalszych pertraktacji. Ważne jest także zachowanie podstawowych zasad savoir-vivre’u. Jeśli będziemy pamiętać, że to rekruter jako pierwszy powinien zaproponować kwotę wynagrodzenia, nie zostaniemy odebrani jako osoby nachalne, którym zależy tylko na pieniądzach. Właściwy sposób autoprezentacji i kultura mogą uczynić naprawdę wiele.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz